Kambodza przywitala nas deszczem, pada tu jakby czesciej niz w Wietnamie, ale to chyba tylko zludzenie.
Sama stolica wyroznia sie sposrod innych, ktore widzielismy. Prawie nie ma tu wiezowcow, a organizacja numeracji ulic przyprawia o zawrot glowy. Na kazdym kroku widac zarazem biede i bogactwo. Konserwatywne stroje, tak czesto widziane na wsi, zostaly wyparte przez swiatowa mode rozumiana przez Khmerow na swoisty sposob.
Warto wybrac sie na tutejszy targ, a zaraz potem, dla porownania, do nowoczesnego centrum handlowego. Nie sposob pominac fenomenalny palac krolewski, ale Pola Smierci choc szokuja, to z punktu widzenia hitlerowskich obozow koncentracyjnych, nie wywieraja spodziewanego wrazenia.
Ciekawym doswiadczeniem jest wieczorna wizyta w khmerskim "pubie", to niezapomniane przezycie.